Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
W.Szymborska.doc
Скачиваний:
7
Добавлен:
09.05.2015
Размер:
771.07 Кб
Скачать

I odpoczywam od żywych tajemnic.

Choćbyś zawołał, nie usłyszę,

a choćbym usłyszała, nie odwrócę się,

a choćbym i zrobiła, ten niemożliwy ruch,

twoja twarz wyda mi się obca.

Znam świat w promieniu sześciu mil.

Znam zioła i zaklęcia na wszystkie boleści.

Bóg jeszcze patrzy w czuek mojej głowy.

Modlę się jeszcze o nienagłą śmierć.

Wojna jest karą a pokój nagrodą.

Zawstydzające sny pochodzą od szatana.

Mam oczywistą duszę jak śliwka ma pestkę.

Nie znam zabawy w serce.

Nie znam nagości ojca moich dzieci.

Nie podejrzewam Pieśni nad pieśniami

o pokreślony zawiły brudnopis.

To, co pragnę powiedzieć, jest w gotowych zdaniach.

Nie używam rozpaczy, bo to rzecz nie moja,

a tylko powierzona na przechowanie.

Choćbyś zabiegł mi drogę,

choćbyś zajrzał w oczy,

minę cię samym skrajem przepaści cieńszej niż włos.

Na prawo jest mój dom, który znam dookoła

razem z jego schodkami i wejściem do środka,

gdzie dzieją się historie nie namalowane:

kot skacze na ławę,

słońce pada na cynowy dzban,

za stołem siedzi kościsty mężczyzna

i reperuje zegar.

Perspektywa Szymborska Wisława

Minęli się jak obcy,

bez gestu i słowa,

ona w drodze do sklepu,

on do samochodu.

Może w popłochu

albo roztargnieniu,

albo niepamiętaniu,

ze przez krótki czas

kochali się na zawsze.

Nie ma zresztą gwarancji,

że to byli oni.

Może z daleka tak,

a z bliska wcale.

Zobaczyłam ich z okna,

a kto patrzy z góry,

ten najłatwiej się myli.

Ona zniknęła za szklanymi drzwiami,

on siadł za kierownicą

i szybko odjechał.

Czyli nic się nie stało

nawet jeśli stało.

A ja, tylko przez moment

pewna, co widziałam,

próbuję teraz w przygodnym wierszyku

wmawiać Wam, Czytelnikom,

że to było smutne.

Wisława Szymborska, "Dwukropek", Wydawnictwo a5, Kraków 2005

Pierwsza fotografia Hitlera Szymborska Wisława

A któż to jest ten mały dzidziuś w kaftaniku?

Toż to mały Adolfek, syn państwa Hitlerów!

Może wyrośnie na doktora praw?

Albo będzie tenorem w operze wiedeńskiej?

Czyja to rączka, czyja, uszko, oczko, nosek?

Czyj brzuszek pełen mleka, nie wiadomo jeszcze:

drukarza, konsyliarza, kupca, księdza?

Dokąd te śmieszne nóżki zawędrują, dokąd?

Do ogródka, do szkoły, do biura, na ślub

może z córką burmistrza?

Bobo, aniołek, kruszyna, promyczek,

kiedy rok temu przychodził na świat,

nie brakło znaków na niebie i ziemi:

wiosenne słońce, w oknach pelargonie,

muzyka katarynki na podwórku,

pomyślna wróżba w bibułce różowej,

tuż przed porodem proroczy sen matki:

gołąbka we śnie widzieć - radosna nowina,

tegoż schwytać - przybędzie gość długo czekany.

Puk puk, kto tam, to stuka serduszko Adolfka.

Smoczek, pieluszka, śliniaczek, grzechotka,

chłopczyna, chwalić Boga i odpukać, zdrów,

podobny do rodziców, do kotka w koszyku,

do dzieci z wszystkich innych rodzinnych albumów.

No, nie będziemy chyba teraz płakać,

pan fotograf pod czarną płachtą zrobi pstryk.

Atelier Klinger, Grabenstrasse Braunau,

a Braunau to niewielkie, ale godne miasto,

solidne firmy, poczciwi sąsiedzi,

woń ciasta drożdżowego i szarego mydła.

Nie słychać wycia psów i kroków przeznaczenia.

Nauczyciel historii rozluźnia kołnierzyk

i ziewa nad zeszytami.

Pieśń o zbrodniarzu wojennym Szymborska Wisława

Serce, nie bije na trwogę.

Bijcie na gniew! Bijcie na gniew!

Serca, nie bijcie na trwogę.

Bijcie na gniew sprawiedliwy!

Otwierają się bramy więzienia

i na wolność wychodzi morderca.

Otwierają się bramy więzienia

i morderca wychodzi bez kary.

Każda ziemia,na której stawał,

naznaczona garbami grobów.

Każdy człowiek, przy którym stawał,

naznaczony do dzisiaj żałobą.

Serca, nie bijcie na trwogę.

Bijcie na gniew! Bijcie na gniew!

Bramy więzień nie otwarłysię same.

Znamy rękę, która zbrodnię wyzwala.

Bramy więzień nie otwarły się same.

Znamy rękę, która fronty zapala.

Kto z mordercą zawiera przymierze,

kto w mordercy pomocy szuka,

kto z mordercą zawiera przymierze -

ten ludzkości zdrajca i wróg.

Serca, nie bijcie na trwogę.

Bijcie na gniew

sprawiedliwy!

Pieta Szymborska Wisława

W miasteczku, gdzie urodził się bahater,

obejrzeć pomnik, pochwalić, że duży,

spłoszyć dwie kury z progu pustego muzeum,

dowiedzieć się, gdzie mieszka matka,

zapukać, pchnąć skrzypiące drzwi.

Trzyma się prosto, czezse gładko, patrzy jasno.

Powiedzieć, że się przyjechało z Polski.

Pozdrowić. Pytać głośno i wyraźnie.

Tak, bardzo go kochała. Tak, zawsze był taki.

Tak, stała wtedy pod murem więzienia.

Tak, słyszała tę salwę.

Żałować, że nie wzięło się magnetofonu

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]