Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Шимборска_I_польский.doc
Скачиваний:
1
Добавлен:
01.05.2019
Размер:
343.04 Кб
Скачать

Podziękowanie

Wiele zawdzięczam

tym, których nie kocham.

Ulgę, z jaką się godzę,

że bliżsi są komu innemu.

Radość, że nie ja jestem

wilkiem ich owieczek.

Pokój mi z nimi

i wolność mi z nimi,

a tego miłość ani dać nie może,

ani brać nie potrafi.

Nie czekam na nich

od okna do drzwi.

Cierpliwa

prawie jak słoneczny zegar,

rozumiem

czego miłość nie rozumie,

wybaczam,

czego miłość nie wybaczyłaby nigdy.

Od spotkania do listu

nie wieczność upływa,

ale po prostu kilka dni albo tygodni.

Podróże z nimi zawsze są udane,

koncerty wysłuchane,

katedry zwiedzone,

krajobrazy wyraźne.

A kiedy nas rozdziela

siedem gór i rzek,

są to góry i rzeki

dobrze znane z mapy.

Ich jest zasługą,

jeżeli żyję w trzech wymiarach,

w przestrzeni nielirycznej i nieretorycznej,

z prawdziwym, bo ruchomym horyzontem.

Sami nie wiedzą,

ile niosą w rękach pustych.

„Nic im nie jestem winna” –

powiedziałaby miłość

na ten otwarty temat.

Wielka liczba, 1976

Eksperyment

Jako dodatek przed właściwym filmem,

w którym aktorzy robili, co mogli,

żeby mnie wzruszyć, a nawet rozśmieszyć,

wyświetlano ciekawy eksperyment

z głową.

Głowa

przed chwilą jeszcze należała do –

teraz była odcięta,

każdy mógł widzieć, że nie ma tułowia.

Z karku zwisały rurki aparatu,

dzięki któremu krew krążyła nadal.

Głowa

dobrze się miała.

Bez oznak bólu czy choćby zdziwienia

wodziła wzrokiem za ruchem latarki.

Strzygła uszami, kiedy rozlegał się dzwonek.

Wilgotnym nosem umiała rozróżnić

zapach słoniny od bezwonnego niebytu

i oblizując się z wyraźnym smakiem

toczyła ślinę na cześć fizjologii.

Wierna psia głowa,

poczciwa psia głowa,

gdy ją głaskano, przymrużała ślepia

z wiarą, że nadal jest częścią całości,

która ugina pod pieszczotą grzbiet

i wymachuje ogonem.

Pomyślałam o szczęściu i poczułam strach.

Bo gdyby tylko o to w życiu szło,

głowa

była szczęśliwa.

Wielka liczba, 1976

Terrorysta, on patrzy

Bomba wybuchnie w barze trzynasta dwadzieścia.

Teraz mamy dopiero trzynastą szesnaście.

Niektórzy zdążą jeszcze wejść,

niektórzy wyjść.

Terrorysta już przeszedł na drugą stronę ulicy.

Ta odległość go chroni od wszelkiego złego

no i widok jak w kinie:

Kobieta w żółtej kurtce, ona wchodzi.

Mężczyzna w ciemnych okularach, on wychodzi.

Chłopaki w dżinsach, oni rozmawiają.

Trzynasta siedemnaście i cztery sekundy.

Ten niższy to ma szczęnście i wsiada na skuter,

a ten wyższy to wchodzi.

Trzynasta siedemnaście i czterdzieści sekund.

Dziewczyna, ona idzie z zieloną wstążką we włosach.

Tylko że ten autobus nagle ją zasłania.

Trzynasta osiemnaście.

Już nie ma dziewczyny.

Czy była taka głupia i weszła, czy nie,

to się zobaczy, jak będą wynosić.

Trzynasta dziewiętnaście.

Nikt jakoś nie wchodzi.

Za to jeszcze wychodzi jeden gruby łysy.

Ale tak, jakby szukał czegoś po kieszeniach i

o trzynastejdwadzieścia bez dziesięciu sekund

on wraca po te swoje marne rękawiczki.

Jest trzynasta dwadzieścia.

Czas, jak on się wlecze.

Już chyba teraz.

Jeszcze nie teraz.

Tak, teraz.

Bomba, ona wybucha.

Wielka liczba, 1976