- •Istnieli albo nie istnieli.
- •I w takiej niemiłości, ze cudu są godni -
- •Vou entrar e sair com as mãos vazias.
- •I bucha gromki kto co śmiech.
- •Ilość mieszkańców sześćdziesiąt pięć groszy
- •Imienia nie plam zdradą"
- •I tłumiąc chichot
- •I lutnia ani brzęknie o szarej godzinie.
- •I unosi od spodu.
- •I samych poetów,
- •Irma. Brygida. Może Fryderyka.
- •I żal na śnione chleby.
- •I był śmiech, że mam ojca z kokardą na głowie.
- •I odpoczywam od żywych tajemnic.
- •I aparatu filmowego. Tak, zna te przyrządy.
- •I aparatu filmowego. Tak, zna te przyrządy.
- •I z tchem zapartym patrzą we wszystko im jedno,
- •I tylko któraś kostka świętuje we mnie rocznicę.
- •I stoi stojąc na stole.
- •I wybiegła ze sceny zaniepokojona,
- •I z konieczności muszę zachować powagę.
- •I jeszcze chwilę wypełnia nas radość
- •I czaszki dotykalne jak jutrzejszy księżyc.
- •Idź sobie, nie mam czasu.
- •I tylko bardzo już koniecznej reszty;
- •I mogłyby mnie dawno w niebo wziąć,
- •I nadmiar wiekuisty, I kłopoty,
- •I cokolwiek się dzieje, to tak jak za scianą.
- •I nie ma się gdzie podziać
I unosi od spodu.
Nawet najwyższe góry
nie są bliżej nieba
niż najgłębsze doliny.
Na żadnym miejscu nie ma go więcej
niż w innym.
Obłok równie bezwzględnie
przywalony jest niebem co grób.
Kret równie wniebowzięty
jak sowa chwiejąca skrzydłami.
Rzecz, która spada w przepaść,
spada z nieba w niebo.
Sypkie, płynne, skaliste,
rozpłomienione i lotne
połacie nieba, okruszyny nieba,
podmuchy nieba i sterty.
Niebo jest wszechobecne
nawet w ciemnościach pod skórą.
Zjadam niebo, wydalam niebo.
Jestem pułapką w pułapce,
zamieszkiwanym mieszkańcem,
obejmowanym objęciem,
pytaniem w odpowiedzi na pytanie.
Podzial na ziemię i niebo
to nie jest właściwy sposób
myślenia o tej całości.
Pozwala tylko przeżyć
pod dokładniejszym adresem,
szybszym do znalezienia do znalezienia,
jeślibym była szukana.
Moje znaki szczególne
to zachwyt i rozpacz
Niektórzy lubią poezję Szymborska Wisława
Niektórzy -
czyli nie wszyscy.
Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość.
Nie licząc szkół, gdzie się musi,
I samych poetów,
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.
Lubią -
ale lubi się także rosół z makaronem,
lubi się komplementy i kolor niebieski,
lubi się stary szalik,
lubi się stawiać na swoim,
lubi się głaskać psa.
Poezję -
Tylko co to takiego poezja.
Niejedna chwiejna odpowiedź
na to pytanie już padła.
A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego
Jak zbawiennej poręczy.
Nienawiść Szymborska Wisława
Spójrzcie, jaka wciąż sprawna,
jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść
Jak lekko bierze wysokie przeszkody,
Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.
Nie jest jak inne uczucia.
Starsza i młodsza od nich równocześnie.
Sama rodzi przyczyny,
które ją budzą do życia.
Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.
Bezsenność nie odbiera jej sił, ale dodaje.
Religia nie religia
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna -
byle się zerwać do biegu.
Niezła i sprawiedliwość na początek.
Potem już pędzi sama.
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.
Ach, te inne uczucia -
cherlawe i ślamazarne.
Od kiedy to braterstwo
może liczyć na tłumy?
Współczucie czy kiedykolwiek
pierwsze dobiło do mety?
Zwątpienie ilu chętnych porywa za sobą?
Porywa tylko ona, które swoje wie.
Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.
Czy trzeba mówić ile ułożyla pieśni.
Ile stronic historii ponumerowała.
Ile dywanów z ludzi porozpościerała
na ilu placach, stadionach.
Nie okłamujmy się:
potrafi tworzyć piękno.
Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.
Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.
Trudno odmówić patosu ruinom
i rubasznego humoru
krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.
Jest mistrzynią kontrastu
miedzy łoskotem a ciszą,
miedzy czerwoną krwią a białym śniegem.
A nade wszystko nigdy jej nie nudzi
motyw schludnego oprawcy
nad splugawioną ofiarą.
Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeżeli musi poczekać, poczeka.
Mowią że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy na przyszłość
- ona jedna.
Niespodziane spotkanie Szymborska Wisława
Jesteśmy bardzo uprzejmi dla siebie,
twierdzimy, że to miło spotkać się po latach.
Nasze tygrysy piją mleko.
Nasze jastrzębie chodzą pieszo.
Nasze rekiny toną w wodzie.
Nasze wilki ziewają przed otwartą klatką.
Nasze żmije otrząsnęły się z błyskawic,
małpy z natchnień, pawie z piór.
Nietoperze jakże dawno uleciały z naszych włosów.
Milkniemy w połowie zdania
bez ratunku uśmiechnięci.
Nasi ludzie
nie umieją mówić z sobą.
Niewinność Szymborska Wisława
Poczęta na materacu z ludzkich włosów.
Gerda. Eryka. Może Margareta.
Nie wie, naprawdę nie wie o tym nic.
Ten rodzaj wiadomości nie nadaje się
Ani do udzielenia, ani do przyjęcia.
Greckie Erynie są zbyt sprawiedliwie.
Drażniłaby nas dzisiaj ich ptasia przesada.