Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
W.Szymborska.doc
Скачиваний:
7
Добавлен:
09.05.2015
Размер:
771.07 Кб
Скачать

I żal na śnione chleby.

Nadlatywały ręcę z poczerniałych ikon,

z pustymi kielichami w palcach.

Na rożnie kolczastego drutu

chwiał się człowiek.

Śpiewano z ziemią w ustach. Śliczną pieśń

o tym, że wojna trafia prosto w serce.

Napisz, jaka tu cisza.

Tak.

Odkrycie Szymborska Wisława

Wierzę w wielkie odkrycie.

Wierzę w człowieka, który dokona odkrycia

Wierzę w przestrach człowieka, który dokona odkrycia.

Wierzę wbladość jego twarzy,

w mdłości, w zimny pot na wardze.

Wierzę w spalene notatek,

w spalenie ich na popiół,

w spalenie co do jednej.

Wierzę w rozsypanie liczb,

w rozsypanie ich bez żalu.

Wierzę w pośpiech człowieka,

w dokładność jego ruchów,

w nieprzymuszoną wolę.

Wierzę w utłuczenie tablic,

w wylanie płynów,

w zgaszenie promienia.

Twierdzę, że to się uda

i że nie będzie za późno,

i rzecz rozegra się w nieobecności świadków.

Nikt się nie dowie, jestem tego pewna,

ani żona, ani ściana,

nawet ptak, bo nuż wyśpiewa.

Wierzę w nieprzyłożoną rękę,

wierzę w złamaną karierę,

wierzę w zaprzepaszczoną pracę wielu lat.

Wierzę w sekret zabrany do grobu.

szybują mi te słowa ponad regułami.

Nie szukają oparcia w jakichkolwiek przykąadach.

Moja wiara jest ślepa i bez podstaw.

Pamięć nareszcie Szymborska Wisława

Pamięć nareszcie ma, czegos sukałą.

Znalazła mi się matka, ujrzał mi się ojciec.

Wyśniłam dla nich stół, dwa krzesła. Siedli.

Byli mi znowu swoi i znowu mi żyli.

Dwoma lampami twarzy o szarej godzinie

błyśli njak Rembrandtowi.

Teraz dopiero mogę opowiedzieć,

w ilu snach się tułali, w ilu zbiegowiskach

spod kół ich wyciągałam,

w ilu agoniach przez ile lecieli mi rąk.

Odcięci - odrastali krzywo.

Niedorzeczność zmuszała ich do maskarady.

Cóż stąd, że to nie mogło ich poza mną boleć,

jeśli bolało ich we mnie.

Śniona gawiedź słyszałą, jak wołąłam mamo

do czegooś, co skakało piszcząc na gałęzi/

I był śmiech, że mam ojca z kokardą na głowie.

Budziłam się ze wstydem.

No i narezcie.

Pewnej zwykłej nocy,

z pospolitego piątku na sobotę,

tacy mi nagle przyszli, jakich chciałam.

Śnili się, ale jakby ze snów wyzwoleni,

posłuszni tylko sobie i niczemu już.

W głębi obrazu zgasły wszystkie możliwości,

przypadkom brakło koniecznego kształtu.

Tylko oni jaśnieli piękni, bo podobni.

Zdawali mi się długo, długo i szczęśliwie.

Zbudziłam się. Otwarłam oczy.

Dotknłam świata jak rzeźbionej ramy

Pejzaż Szymborska Wisława

W pejzażu starego mistrza

drzewa mają korzenie pod olejną farbą,

ścieżka na pewno prowadzi do celu,

sygnaturę z powagą zastępuje źdźbło,

jest wiarygodna piąta po południu,

maj delikatnie, ale stanowczo wstrzymany,

więc i ja przystanęłam - ależ tak, drogi mój,

to ja jestem ta niewiasta pod jesionem.

Przyjrzyj się, jak daleko odeszłam od ciebie,

jaki mam biały czepek i żółtą spódnicę,

jak mocno trzymam koszyk, żeby nie wypaść z obrazu,

jak paraduję sobie w cudzym losie

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]